W pierwszej kolejności warto wyjaśnić co mamy na myśli pisząc o „zatrudnianiu” na umowę B2B. Mówimy tu o umowie cywilnoprawnej – umowie o świadczenie usług, do której stosuje się przepisy o umowie zleceniu, zawartej pomiędzy dwoma przedsiębiorcami – gdzie jednym z nich jest podmiot zlecający (najczęściej spółka prawa handlowego , nazywany w dalszej części „przedsiębiorcą”), a drugim osoba prowadząca jednoosobową działalność gospodarczą, nazywana w dalszej części artykułu „programistą”.To te umowy stanowią najczęstszą alternatywę dla standardowej umowy o pracę.
Skąd bierze się tak duża popularność umów B2B? Przede wszystkimi dlatego, że są opłacalne dla obu stron, tj. dla przedsiębiorstwa oraz dla programisty. Prześledźmy to na przykładzie:
Programista zarabiający 10 000 zł brutto na umowie o pracę, dostanie 7 140,39 zł “na rękę”. Niemniej, jego pracodawca poniesie jeszcze tzw. koszty pracodawcy w wysokości 2048 zł. Czyli całkowity koszt pracy programisty wyniesie 12 048 zł.
Z punktu widzenia pracodawcy 12 048 zł jest takim samym kosztem, niezależnie czy generuje go umowa o pracę, czy faktura wystawiana w ramach umowy B2B.
Dla programisty różnica jednak jest znacząca – wystawiając fakturę netto (bez VATu) na kwotę 12 048 zł , po odliczeniu ZUSu (i to w pełnej wysokości – 1 457,49 zł, a nie preferencyjnego – małego 647,59 zł) oraz podatku dochodowego, zostaje mu na rękę 8 323,24 zł. Jeżeli weźmiemy pod uwagę to, że w koszty działalności można wrzucić sporą część wydatków, to de facto dochód jest jeszcze wyższy.
* AKTUALIZACJA: dane podatkowo-ubezpieczeniowe – stan na rok rozliczeniowy 2021
BRUTTO | NETTO DLA PRACOWNIKA | KOSZT PRACODAWCY | CAŁKOWITY KOSZT ZATRUDNIENIA | |
UMOWA O PRACĘ | 10 000 PLN | 7 140,39 PLN | 2 048 PLN | 12 048 PLN |
UMOWA B2B | 12 048 PLN | 8 323,24 PLN | 0 PLN | 12 048 PLN |
W powyższym przykładzie programista pracujący na umowie B2B otrzyma blisko 1200 zł wyższe wynagrodzenie na rękę niż na umowie o pracę. Również dla przedsiębiorcy korzyść jest oczywista – może zaproponować wyższe wynagrodzenie netto, zachowując ten sam poziom kosztów.
Co sprytniejsi przedsiębiorcy proponują podział “nadwyżki” pomiędzy siebie i programistę, jednocześnie obniżając swój koszt i oferując wyższą kwotę netto, niż w przypadku umowy o pracę.
Dodatkowo, z perspektywy programisty uzyskującego bardzo wysokie przychody, powyżej określonego progu zarobków (czyli powyżej 85 528 zł) jego faktyczne obciążenie podatkowe będzie niższe niż w wypadku zatrudnienia na umowę o pracę, bowiem prowadząc działalność gospodarczą może wybrać podatek liniowy (19%, bez względu na wysokość osiąganych dochodów), unikając progu 32%.
Podsumowując, dla przedsiębiorcy umowy B2B oznaczają możliwość zaproponowania wyższego wynagrodzenia „na rękę”, przy jednakowych kosztach i mniejszych formalnościach, zaś dla programisty wiążą się przede wszystkim z wyższym dochodem.
Jakie jeszcze są pozostałe korzyści dla przedsiębiorcy współpracującego z programistą na zasadach B2B?
Umowa B2B jest znacznie prostsza do zawarcia (a na pewno generuje mniej dokumentów do podpisu), a jej rozliczenie – łatwiejsze niż przypadku umowy o pracę. Do zaksięgowania jest tylko jedna faktura i automatycznie – robimy jeden przelew. Nie trzeba także pamiętać o terminowym odprowadzaniu składek na ubezpieczenie społeczne i zdrowotne, ponieważ o ich opłacenie musi zadbać współpracujący z nami programista, a wszelkie zaniedbania obciążać będą tylko jego.
Dodatkowo, dochodzi do tego kwestia braku wymogu przechodzenia okresowych badań lekarskich oraz szkoleń BHP – inaczej, niż ma to miejsce przy zatrudnieniu na umowę o pracę. Przy jednej umowie B2B może się to wydawać mało istotne. Jednak w przypadku 50, 100 albo i więcej umów, nagle okazuje się, że samo dopełnienie formalności wynikających wprost z przepisów prawa pracy zajmuje bardzo dużo czasu. Również odwrotnie, jeżeli przedsiębiorca nie zatrudnia nikogo na podstawie umowy o pracę, „pojawienie” się takiej umowy wygeneruje duże koszty.
Drugą korzyścią jest elastyczność w zakresie długości trwania kontraktu oraz ilości godzin pracy miesięcznie. Umowa B2B daje także możliwość wpisania do niej niemal dowolnych postanowień (jako że jest to umowa cywilnoprawna), dotyczących między innymi obowiązku zachowania poufności, zakazu prowadzenia działalności konkurencyjnej czy odpowiedzialności zatrudnianego za szkody wyrządzone pracodawcy. Takie zapisy w ramach stosunku pracy napotykają znaczne ograniczenia, często nie do pogodzenia z realiami branży IT, zwłaszcza w sytuacji, gdy potencjalny pracownik ma duży zakres niezależności.
Dodatkowo, w wypadku umów o pracę „klasyczne” rozwiązania kodeksu pracy chroniące z założenia pracowników mogą być ograniczające dla zatrudnianych, ceniących niezależność, nienormowany czas pracy i możliwość pracy zdalnej – z domu czy podczas krajowych lub zagranicznych wyjazdów. Warunki i oczekiwania rynku zawsze bowiem będą wyprzedzać kolejne nowelizacje kodeksu pracy, będącego przecież ustawą z 1974 roku.
Dzięki elastyczności trwania kontraktu, przedsiębiorca może bez problemu zawrzeć z programistą kilka półrocznych umów z rzędu, każdorazowo przy przedłużaniu kontraktu ze swoim klientem, w zależności od realizowanych projektów. Po zakończeniu danego projektu nie ma obowiązku zawierać następnej umowy z programistą. W wypadku umowy o pracę, po podpisaniu trzeciej umowy na czas określony, musiałby zawrzeć umowę na czas nieokreślony (lub kolejna umowa automatycznie przekształciłaby się w umowę na czas nieokreślony).
Należy jednak pamiętać, że współpraca w formie umów B2B daje większą elastyczność także programiście i umożliwia mu m. in. przyjmowanie innych, dodatkowych zleceń, pracę nad własnymi projektami i wystawianie na rzecz kontrahentów faktur, chyba że strony w umowie ograniczą możliwość podejmowania się konkurencyjnych działań przez programistę.
Podobnie sytuacja ma się z liczbą godzin pracy w danym miesiącu. Kodeks pracy narzuca sztywną normę 40 godzin tygodniowo. Wszystko, co jest powyżej tego czasu, stanowi nadgodziny, płatne po 150% normalnej stawki godzinowej.
A w wypadku B2B? W godzinowym wariancie rozliczenia „nadwyżka” jest po prostu dodatkowymi godzinami na fakturze, po tej samej stawce, co wszystkie poprzednie. I w drugą stronę – jeśli rozliczamy się za godziny, a w danym miesiącu wyjdzie ich mniej, przedsiębiorca również płaci tylko za te przepracowane.
Naszą wiedzą chętnie dzielimy się z naszymi klientami! 🙂
Sprawdź, jak pomogło nam to w budowie nowego IT huba dla szwedzkiej firmy LeoVegas:
Skoro zatrudnianie na B2B daje przedsiębiorstwu niewątpliwe korzyści, to dlaczego dla niektórych wydaje się być niebezpieczne?
Odpowiedź niejako kryje się w samym stwierdzeniu “zatrudnianie na B2B”. Żeby zachować w 100% poprawność, powinno się używać określenia „współpraca na zasadach B2B” lub „świadczenie usług w ramach umowy B2B”, zaś terminu „zatrudnianie” używać wyłącznie w stosunku do umowy o pracę. Ku niezadowoleniu wielu zwolenników i użytkowników umów B2B, podobną interpretację często przyjmują instytucje takie jak Urząd Skarbowy, Państwowa Inspekcja Pracy, czy ZUS. Co oznacza przede wszystkim, ryzyko kar dla przedsiębiorcy – pracodawcy oraz ryzyko konieczności wyrównania składek i zapłaconego podatku przez przedsiębiorcę – pracownika, do poziomu, jaki musiałby zapłacić w ramach umowy o pracę.
Tym sposobem układ win-win może bardzo łatwo przekształcić się w układ lose-lose.
Przyjrzyjmy się zatem poszczególnym elementom umów B2B, które są szczególnie wrażliwe.
Kwestia urlopów i chorobowych na umowie B2B jest problematyczna. Dlaczego? Ponieważ jest to jeden z kluczowych elementów pozwalających na zakwalifikowanie danej umowy B2B jako umowa o pracę. Jednocześnie, coraz częściej zmieniający pracę programiści chcą zachować możliwość urlopu i prawa do chorobowego, ale pracować na zasadach B2B.
Zleceniodawca nie powinien jednak pozwalać na wpisanie tych uprawnień do umowy B2B. Ponieważ nie da się uzasadnić tego, że zewnętrzny dostawca, będący przecież teoretycznie niezwiązanym z firmą przedsiębiorcą, ma prawo do urlopu i wynagrodzenia chorobowego? Brzmi to co najmniej podejrzanie.
W pierwszym przypadku w umowie umieszczane są zapisy, że “Zleceniobiorca ma prawo do zaprzestania świadczenia usług na rzecz Zleceniodawcy przez X dni roboczych w ciągu roku, z zachowaniem prawa do wynagrodzenia.” Zwyczajowo X to 20 lub 26 dni i obejmuje zarówno przypadki, w których Zleceniodawca chce wyjechać na rodzinne wakacje, jak i te, w których dopadła go grypa.
Oczywiście, rozwiązanie to już na pierwszy rzut oka przypomina regulacje kodeksu pracy i w wypadku konieczności dokonania oceny takiej umowy przez sąd czy organy administracji publicznej, przechyla szalę w kierunku uznania takiej relacji za umowę o pracę.
Drugim sposobem jest rozliczanie się za konkretne, przepracowane dniówki lub godziny. Wtedy nie wpisujemy do umowy “dni nieświadczenia usług”, za to oczekujemy od programisty, żeby w swojej stawce godzinowej uwzględnił ekwiwalent dni urlopowych. W tym wariancie dochodzi do zapłaty za faktycznie przepracowany czas oraz faktycznie zrealizowane zadania, co lepiej oddaje istotę prowadzenia jednoosobowej działalności gospodarczej.
W takim wypadku nasz programista na umowie B2B rzeczywiście działa jak przedsiębiorca, na własny rachunek i ryzyko, a nie pracuje na pozorowanej umowie o pracę. Takie rozwiązanie nie pozwala jednak w prosty sposób „wymusić” na pracowniku jego ciągłej obecności w godzinach pracy w biurze, a konsekwencją nadużywania nieobecności może być jedynie wypowiedzenie umowy, jeżeli terminy wykonywania poszczególnych zadań nie są określane w dodatkowych porozumieniach.
W trzecim wypadku, strony, nie określając precyzyjnie w umowie i nie wpisując do jej tekstu, przewidują pewną liczbę dni, kiedy programista nie będzie faktycznie pracował czy przebywał poza biurem. Takie rozwiązanie może być jednak niechętnie przyjmowane przez programistów, których tekst umowy zobowiązuje do nieprzerwanej obecności w dni robocze, bez względu na chorobę czy chęć wypoczynku.
Podsumowując, pomimo istnienia kilku rozwiązań kwestii urlopów oraz chorobowego, trzeba wziąć pod uwagę, że programista na B2B może pozostawać bez wynagrodzenia w okresie urlopowym i podczas choroby, zwłaszcza długotrwałej. Ze względu na wysokość deklarowanych i opłacanych przez przedsiębiorców-programistów składek, świadczenia przysługujące im jako przedsiębiorcom będą bardzo niskie w stosunku do tych, które przysługiwałyby im jako pracownikom otrzymującym wynagrodzenie na takim poziomie.
Kolejnym istotnym kłopotem są benefity pozapłacowe wynikające zarówno z dobrej woli pracodawcy (np. Multisport), jak i wprost z przepisów – np. Zakładowy Fundusz Świadczeń Socjalnych. Dla większości brak umowy o pracę jednoznaczny jest z brakiem benefitów pozapłacowych. Niby dla wszystkich oczywiste jest, że jeżeli decydujemy się na współpracę B2B, to tego typu benefitów po prostu nie mamy. Rekompensować ma to przede wszystkim wyższe wynagrodzenie oraz dodatkowo inne, niedostępne na umowie o pracę, benefity takie jak: możliwość leasingu samochodu, czy zaliczenia sporej ilości wydatków jako koszty prowadzenia działalności gospodarczej.
Jak jednak sygnalizują niektórzy managerowie – wraz z upływem czasu pracownicy na B2B mają tendencję do zapominania o tych korzyściach, a zaczynają się dopominać o udogodnienia przysługujące pracownikom pracującym na umowach o pracę.
Programiści w ramach stosunku B2B coraz częściej mają dostęp do kart sportowych, ubezpieczenia zdrowotnego czy służbowego laptopa lub telefonu, jednak zakres benefitów jest dużo węższy niż dla pracowników. Tu znów rozwiązań problemu jest kilka – refakturowanie kosztu benefitów, nieprzyznawanie tych benefitów w ogóle oraz właściwa komunikacja.
Z mojego punktu widzenia najbezpieczniejszy jest ten ostatni wariant, czyli właściwe i stałe komunikowanie różnic pomiędzy B2B i umową o pracę, a także wynikających z tych umów benefitów. Dzięki temu mamy w ręku właściwe argumenty do rozmowy o tym, dlaczego pewnych benefitów przy B2B nie ma. Po drugie, znów łatwiej nam wykazać wobec instytucji publicznych, że zawarta przez nas umowa B2B nie udaje umowy o pracę.
Zdarza się jednak, że umowa B2B przewiduje jednorazową, określoną kwotę tytułem tzw. reprezentacji (dodatkowe wynagrodzenie), która ma wynagrodzić programiście brak świadczeń przewidzianych dla pracowników.
O pozostałe aspekty związane z zatrudnianiem na B2B oraz o to, jak poprawnie formułować umowy B2B zapytałem współpracującego z Humeo prawnika, adwokata Piotra Ochwata:
Czy umowa zawarta między przedsiębiorcą a programistą prowadzącym działalność gospodarczą, będzie zawsze umową o świadczenie usług niepodlegającą przepisom prawa pracy?
Nie, nieprawidłowe lub nieprecyzyjne sformułowanie umowy B2B lub szerzej- zorganizowanie takiej współpracy – może spowodować, że już samo założenie i prowadzenie działalności gospodarczej przez programistę może zostać uznane za fikcyjne.
Sam wpis do Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej nie gwarantuje bowiem, że zawarta umowa i przyjęte przez strony rozwiązania będą uznane za zgodne z prawem.
Co więcej, organy administracji publicznej mogą z własnej inicjatywy lub w sytuacji sporu między przedsiębiorcą a programistą dokonać ustaleń co do rzeczywistego stosunku prawnego łączącego strony. Innymi słowy, mogą doprowadzić do ustalenia, że w rzeczywistości strony łączył stosunek pracy, a prowadzona działalność gospodarcza miała charakter fikcyjny.
Bez znaczenia najczęściej będzie stanowisko stron i fakt, że w pełni godziły się na funkcjonowanie takiej umowy. W takim wypadku pracodawca może być obciążony koniecznością zapłaty nieuiszczonych składek, czy nawet ponieść odpowiedzialność karną za naruszenie praw pracowników.
W stosunku do programisty może zostać zakwestionowanie uznanie części wydatków za koszty prowadzenia działalności gospodarczej, a w konsekwencji może po jego stronie zaistnieć konieczność zapłaty niezasadnie pomniejszonego podatku VAT. Może też zostać zakwestionowane zastosowanie stawki liniowej 19% w rozliczeniach PIT, bowiem pracownikom taka możliwość nie przysługuje.
W wypadku konieczności zapłaty przez pracodawcę składek w pełnej wysokości, może on następnie zażądać od programisty zwrotu ich części, proporcjonalnie do tego, w jakim stopniu składki te byłyby potrącane z wynagrodzenia za pracę. Obie strony w jakimś stopniu mogą zostać obciążone koniecznością zapłaty zaległych należności, przy czym dla programisty taka większa kwota płatna jednorazowo może być bardziej dotkliwym obciążeniem.
Co zatem pozwala na faktyczne odróżnienie stosunku pracy od umowy o świadczenie usług, realizowanych przez programistę prowadzącego jednoosobową działalność gospodarczą?
Przede wszystkim już obecne przepisy zawierają swoisty „test przedsiębiorcy”. Na gruncie ustawy PIT za działalność gospodarczą nie uznaje się czynności, jeżeli łącznie spełnione są trzy warunki:
Zgodnie zaś z art. 22 kodeksu pracy, przez nawiązanie stosunku pracy pracownik zobowiązuje się do wykonywania pracy określonego rodzaju na rzecz pracodawcy i pod jego kierownictwem oraz w miejscu i czasie wyznaczonym przez pracodawcę, a pracodawca – do zatrudniania pracownika za wynagrodzeniem.
Podsumowując, głównymi elementami pozwalającymi uznać relacje między pracownikiem a pracodawcą za stosunek pracy będą właśnie
1.. Wykonywanie czynności pod kierownictwem „pracodawcy”.
2. Wykonywanie czynności w miejscu i czasie wskazanym przez „pracodawcę”.
3. Brak przełożenia jakości czy sposobu wykonywania pracy na uzyskiwane przychody.
Tym samym, jeżeli umowa będzie wskazywać, że programista podlega poleceniom „pracodawcy” i jego kontroli przy wykonywaniu usług, ma swoje miejsce w strukturze przedsiębiorstwa (hierarchia organizacyjna), jeżeli określono w niej godziny wykonywania zlecenia czy miejsce wykonywania zlecenia (biuro pracodawcy) oraz jeżeli programista nie ma swobody w wyborze czasu wykonywania usługi, istnieje bardzo duże ryzyko, że taka relacja zostanie uznana za stosunek pracy, a w konsekwencji zakwestionowane zostaną rozliczenia tak programisty, jak i zatrudniającego go przedsiębiorcy.
Pamiętać należy, że wobec dużych uprawnień organów kontroli skarbowej sama treść umowy, choć bardzo ważna, nie będzie wystarczająca, aby w pełni zabezpieczyć interes obu stron. Organy mogą dokonywać ustaleń faktycznych korzystając ze wszystkich prawne dozwolonych metod i środków.
Kto może zakwestionować treść relacji stron określoną w umowie?
Takie ustalenia najczęściej są wynikiem kontroli prowadzonych przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych, w mniejszym stopniu organy kontroli skarbowej. Bardzo często zdarza się, że w wypadku sporu między pracownikiem a pracodawcą, np. dotyczącego braku zapłaty wynagrodzenia, pracownik występuje do sądu o ustalenie istnienia stosunku pracy. Dopiero konsekwencją tego postępowania mogą być kolejne postępowania wszczynane przez inne organy administracji publicznej.
Jakie mogą być dla „pracodawców” konsekwencje zakwestionowania faktu prowadzenia działalności gospodarczej przez programistę?
W odniesieniu do przedsiębiorcy, będzie on ponosił odpowiedzialność za zapłatę niepobranych zaliczek na PIT wraz z odsetkami oraz zapłatę należnych składek na ubezpieczenia społeczne programisty, na warunkach umowy o pracę.
Przedsiębiorca może być również zobowiązany do skorygowania rozliczeń VAT dokonywanych w związku z rozliczeniami z programistą. Przedsiębiorca będzie obowiązany do „uregulowania” wszelkich obowiązków, które musiałby spełniać, gdyby programista od samego początku był zatrudniany na umowę o pracę, wliczając kwestie związane z urlopami.
Koniecznie sprawdź również:
To przedsiębiorca-usługobiorca, jako podmiot „większy”, powinien w pierwszej kolejności zaproponować umowę, która będzie oddawać rzeczywisty charakter relacji, to jest świadczenie usług przez przedsiębiorcę-programistę, a której celem nie będzie jedynie optymalizacja kosztów.
Umowa taka nie może zawierać żadnych wskazanych wyżej elementów, które są charakterystyczne dla stosunku pracy. Co więcej, unikać należy sytuacji, w których dotychczasowy pracownik zacznie świadczyć usługi jako przedsiębiorca na rzecz dotychczasowego pracodawcy. Niezwykle ważne jest, by przedsiębiorca-programista współpracował nie tylko z jednym podmiotem i aby wystawiał faktury na rzecz różnych kontrahentów.
Trzeba mieć też na względzie, że narzucenie zbyt niekorzystnej umowy – zarówno finansowo, jak również przez zakazy konkurencji czy odpowiedzialność zleceniobiorcy- zwiększa ryzyko sporu i zakwestionowania przez niego charakteru umowy. Również z perspektywy zleceniobiorcy-programisty, mającego uzyskiwać wynagrodzenie w znacznej wysokości, poświęcenie kilku godzin na przygotowanie rzetelnej umowy może przełożyć się na wymierne korzyści.
Ukończył studia prawnicze w Uniwersytecie Jagiellońskim i obronił w Katedrze Prawa Własności Intelektualnej pracę magisterską nagrodzoną Nagrodą Ministra Gospodarki na najlepszą pracę naukową na temat własności intelektualnej.
W czasie aplikacji adwokackiej zdobywał doświadczenie w kancelariach adwokackich na terenie Krakowa i Nowego Targu. Doktorant w Katedrze Prawa Własności Intelektualnej WPiA UJ.